piątek, 24 lutego 2012

Jazda 23.02.12 - Laptop

Byłam wczoraj na jeździe. Zapisałam się na nią we wtorek i przy okazji stwierdziłam że chce Monte Carlo - wielkopolaka. Kiedy przyjechałam do stajni poszłam sprawdzić kogo mam. Faktycznie wpisany był Monte. Poszłam do siodlarni po sprzęt. Ogłowie - mam, gumy - mam, szczotki - mam ale gdzie jest siodło? W naszej stajni wszystkie duże konie mają siodło. Ale Monte nie miał. Zapytałam się które więc siodło mam wziąść a ona wskazała na siodło ujeżdżeniowe informując mnie że Monte jest obtarty. Stwierdziłam że już wole Lapka bo on ma wszechstronne. Poszłam do kierowniczki poprosić o zmianę konia. Na moją korzyść zgodziła się. Było ok.10min więć dziewczyny pomogły mi założyć ogłowie i napierśnik a ja konia siodłałam. Wyszliśmy na małą hale. Wiktoria przytrzymała Laptopa abym mogła dociągnąć popręg i wyregulować strzemiona. Wsiadłam. Stęp, jak zawsze luźny. Siedzę sobie spokojnie a Lapek się nagle zerwał. Akurat w Zabierzowie strasznie wiało a cała hala się trzęsła. Pomyślałam tylko jedno: Ta jazda to będzie koszmar. Kiedy koń pędził słyszałam słowa instruktorki: Szarpnij go lewa, prawa wodza! Faktycznie podziałało. Stępowałam dalej. Następnie kolejne 3 spłoszenia. Instruktorka zaproponowała że przejdziemy na dużą halę ponieważ tam mniej wieje. Wsiadłam. Dojechałam do narożnika i kolejne spłoszenie. Tym razem koń odrazu poczuł że go wstrzymuję i się uspokoił. Instruktorka stwierdziła że będziemy już kłusować to wtedy Laptop się czymś zajmie. Kręciliśmy wolty, ósemki, koła, serpentyny, ćwiczyliśmy kłus ćwiczebny a ja jako jedyna nie jechałam półsiadem żeby mieć pełną kontrolę nad koniem. Laptop jest 13 letnim wałachem SP i strasznie się wycwanił. Najpierw jak to stwierdziła instruktorka chciał mnie wystraszyć spłoszenia, może wtedy bym się tak bała że bym go odstawiła do stajni. Nie dałam mu się. 2 baty na łopatkę i jedziemy dalej. Po ćwiczeniach w kłusie przyszedł czas na galop. Najpierw Jarema i ja. Konik znowu próbuje cwanej sztuczki. Umieram! Zakaszle się na śmierć. Czyli Laptop udaje astmatyka. Tradycja. Oddałam trochę wodze, przeczekałam atak kaszlu i wio. Pierwsze zagalopowanie do dupy. Ledwo z kłusa. 2 dobre z kłusa. Później męczyłam zagalopowania ze stępa i powiem wam że byłam w szoku bo szło mi dobrze. Kiedy na ścianę do galopu wchodził kucyj Lumiś usłyszałam słowa instruktorki: Normalnie jestem z Ciebie dumna! Zrobiło mi się tak miło. Później przejścia stęp - kłus, kłus - stęp oraz stój - kłus i kłus - stój. Na koniec stępowanko i koniś do stajni. Dostał ten mój cykor cukier. Starał się ale lenistwo prawie wygrało. JA nigdy nie dam się koniowi. Zawsze postawię na swoim. Kolejna jazda w niedziele!

1 komentarz: