niedziela, 26 lutego 2012
Jazda 26.02.2012 - hucułowe szaleństwa
W czwartek na jeździe zapisałam się na dzisiaj na Wermuta - 6letniego, skarogniadego hucuła. Miałam iść na oklep, jednak w stajni przekonałam się że jazdę prowadzi instruktorka robiąca ciekawszą jazdę. Poszłam go czyścić. W naszej stajni wszystkie hucuły stoją na polu pod wiatą a na jazdę są sprowadzane tylko niektóre konie. Kiedy dotarłam do stajni z Izą i Dominiką poszłam do biura sprawdzić czy w zeszycie jestem zapisana na Wermuta. Faktycznie byłam na niego zapisana. Oprócz mnie była Iza moja koleżanka która dostała dużego Markiza, Asia która dostała hucuła Oczereta oraz p. Magda która jeździła na Monte Carlo. Poszłam do boksu przygotować mojego rumaka. Kiedy weszłam do stajni ze sprzętem ujrzałam, że Wermut wcina sianko. Wzięłam więc szczotki i zaczęłam czysczenie. Koń nie był specjalnie brudny miał jedynie mokre nogi do stawu nadgarstkowego oraz był w małej ilości pokryty słomą. Konik stał grzecznie a kiedy wyczyściłam go z kurzu i zaklejek wzięłam się za kopyta. Nogi podawał ładnie bo był zajęty jedzeniem. Do jazdy było 10 minut a ja miałam tylko konia okiełznać i osiodłać. Postanowiłam więc pójść do biura i zobaczyć czy jest już grafik na Marzec i wziąść 2 kostki cukru dla hucuła. Wróciłam do stajni, poczęstowałam konia cukrem i wzięłam się za ogłowie. Ściągnęłam kantar i założyłam ogłowie. Plusem było to że Wermut ładnie bierze wędzidło i nie musiałam się męczyć. W mojej stajni nie każdy hucuł ma swoje siodło, Wermut nie musiał mieć podogonia więc wzięłam brązowe zadbane siodło wszechstronne z zaokrąglonymi tybinkami. Założyłam siodło i zaczęłam dopinać popręg. Na lewej stronie mogłam dopiąć go do ostatniej dziurki. Poszliśmy w końcu na hale. Zapomniałam już jakie hucuły są małe i jak łatwo się na nie wsiada. W stępie spokojnie. W kłusie było ciekawie. Markiz spłoszył się kilka razy a Wermut tylko raz odskoczył. Grzeczny konik :) Mieliśmy różne ćwiczenia. Zmiany kierunku przez przekątną przez drąga, zmiany kierunku przez przekątną po cavaletce, zmiany kierunku półwoltą, wolty, koła, półsiad, przejścia, drągi. Zapomniałam również jakie hucułki są miękkie! Na Wermucie mogłabym cały czas jechać kłusem ćwiczebnym! Przyszedł czas na galop. Pierwsze poszły duże konie. Później ja i Oczeret. Średnio poszło bo jak zawsze pierwsze zagalopowanie średnio mi wychodzi ale później Wermut galopował normalnie. Po galopach w obie strony przyszedł czas na coś ciekawszego. Instruktorka ustawiła cavaletkę na środku hali i poleciła przejechać kłusem. Mój koń przejechał ładnie. Na następnym najeździe zagalopował i skoczył. Później Ania powiedziała że kto chce może zagalopować przed przeszkodą. Skorzystałam. W końcu to były takie mini skoki. Następnie za pierwszą cavaletką Ania dodała drugą. Pierwszy przejazd kłusem a potem galopem. Czyli skok wyskok. Wreszcie mogłam się rozkręcić. Jak ja lubię skakać. Nie muszę skakać dużo. Moga być nawet cavaletki. Ale to uczucie kiedy się skacze jest niesamowite. Później stęp i zsiadamy. Kolejna instruktorka powiedziała że jest ze mnie dumna i cieszyła się, że wreszcie może mnie zobaczyć w akcji. Odprowadziłam Wermuta, rozsiodłałam, dałam cukier za ładną jazdę i poszłam napić się ciepłej czekolady. Pociąg powrotny miałyśmy o 12:57. Kolejna jazda nie wiem kiedy ale wiem że biorę Wermuta :) Jeśli pójdę do tej samej instruktorki to skoczę coś więcej ;D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie, fajnie ^^
OdpowiedzUsuń