niedziela, 4 marca 2012

Jazda 03.03.2012 - Klejnot

W soboty jeżdże do stajni z Dominiką. Spotkałyśmy się w Borku Fałęckim. Kiedy dojechałyśmy do stajni zobaczyłyśmy że instruktorka już jest.Poszłyśmy się przebrać i podeszłyśmy do p.Zosi aby rozdzieliła konie. Byłam średnio zadowolona z grupy ale na poprawę humoru dostałam mojego kochanego kucyka. Zastęp prezentował się następująco:
Ja - Klejnot ( 16 letni tarantowaty kuc, wałach)
Dominika - Goldi( ok. 16letni koń rasy NN ale ma coś z zimnokrwistego, wałach)
Julka - S Marco Van Carla ( 19 letni kuc, wałach)
Małgosia - Pierwiosnek ( 11 letni kuc, wałach)
Spojrzałam na zegarek, była 15:35 a jazda rozpoczynała się o 16. Instruktorka poprosiła mnie abym pomogła Julce przy Marco, ponieważ kucyk cały czas ją skubie i trąca, a Dominika pomogła Małgosi przy Pierwiosnku. O godzinie 15:45 musiałam pomóc Małgosi rozwinąć kucyka. O 15:50 byłam wreszcie wolna i mogłam iść zająć się moim rumakiem. Koń był czysty bo chodził hipoterapię. Założenie siodła i ogłowia zajęło mi 5 minut więc poszłam ubrać toczek, wziąść bat i ściągnąć kurtkę. Miłą niespodzianką było to, że jeździliśmy na polu. Sama miałam zaproponować maneż instruktorce, ponieważ słońce pięknie świeciło. Klejnot w drodze na parkur szedł żwawo, widać że dawno się nie "wietrzył". Później tylko popręg i strzemiona i wsiadamy. Stęp - jechałam za koniem bo Klejnot lubi się płoszyć. Zazwyczaj kucyk jest do pchania ale wtedy musiałam go wstrzymywać! Kłus - mój koń przebiera nogami jak nigdy! O matko, w jakim ja szoku byłam jak Klejnota musiałam wstrzymywać zamiast pchać. Przyszedł czas na galop. Ledwo siadłam w siodło a kuc mknie przed siebie co sił w jego starych kościach! Kiedy bryknął musiałam go mocniej szarpnąć żeby sobie przypomniał że ktoś na nim siedzi. Podobały mi się te galopy. Nie musiałam łydki przykładać a bat był całkowicie zbędny. Byłam dumna z tego konia. Kocham go nad życie. Nie zawsze jest tak jakbym chciała ale oboje się staramy. Jest dużo koni które "kocham" ale z Klejnotem łączy mnie więź. Nie jakaś mocna ale będe ją budowała w lecie. Na koniec jazdy był stęp swobodny. Wypuściłam nogi ze strzemion, popuściłam wodze i rozluźniłam się. Ale Klejnot chyba się nie wybiegał i na około 5 taktów ruszył dzikim galopem. Nie będe się "jarać" tak jak moja koleżanka że koń mi zagalopował jak byłam bez strzemion. Bo co w tym nadzwyczajnego? Jeśli umie się dobrze siedzieć i zna się konia to to nie jest coś niezwykłego. Najbliższe plany związane z koniami to sobota spędzona z Klejnotem na oklep i niedziela z Werblem lub Wermutem na trening skokowy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz